Tematy związane z japońska mafią, znaną pod nazwą yakuza, nigdy nie leżały w obrębie moich zainteresowań. Oczywiście, jako, że jest to grupa nierozerwalnie związana z kulturą tego kraju, przeczytałam kilka książek i artykułów w których zostały obszernie opisane zasady oraz ogólnie przyjęty schemat funkcjonowania tych syndykatów, jednak dopiero teraz poświęciłam tej sprawie nieco więcej czasu… głównie ze względu na powrót do tematyki japońskiego tatuażu o którym niebawem pojawi się kolejny obszerniejszy materiał.

Opowiem Wam o Yakuza dość ogólnie, mocniej skupie się na ich wybranych zbrodniach i przewinieniach. Mam wrażenie, że analizując ich działalność z tej perspektywy, można zbudować sobie ich ogólną charakterystykę.

Swoją historię urozmaicę zdjęciami Antona Kustersa, belgijskiego fotografa, który przez prawie dwa lata fotografował codzienne życie tokijskiej Yakuzy. Anton, przez ponad 10 miesięcy starał się o pozwolenie na wejście w szeregi mafii, co więcej - wejście z aparatem. Udało się! Głównie dlatego, że był to stricte artystyczny projekt, zakończony wydaniem albumu oraz wystawą. Załączam Wam te niepowtarzalne i nieco mroczne i „brudne” efekty. Tutaj znajdziecie również album o tytule „Odo Yakuza Tokyo”, który został wydany, jako podsumowanie projektu Kustersa - klik.

Album trafił w moje ręce i to również był dodatkowy motywator do stworzenia tego artykułu.

Na początek kilka ważnych faktów o japońskiej mafii...

Co to jest Yakuza?

Najprościej mówiąc - mafia pochodząca z Japonii i działająca na całym świecie. Uważana jest za jedną z najbardziej wyrafinowanych i najbogatszych organizacji przestępczych. Gangi Yakuzy prowadzą wiele nielegalnych działań generujących ogromne dochody - od oszustw związanych z papierami wartościowani, machlojkami na giełdzie, aż po tradycyjne wyłudzanie pieniędzy od przedsiębiorstw i ludności cywilnej. Yakuza działa zgodnie z prawem japońskim - bōryokudan (grupa stosująca przemoc). Nie jest organizacją nielegalną.

Członkowie Yakuzy mają oznaczone biura, wizytówki, a nawet czasopisma dla fanów. Japońska Narodowa Agencja Policyjna (NPA) nie chce kryminalizować Yakuzy, ponieważ to tylko zepchnęłoby ją dalej do podziemia. Poza tym podjęcie tych środków zakłóciłoby również jej dominację narodową, podżegując bardziej agresywne sąsiednie mafie, takie jak rosyjska Bratva czy chińska triada, do wejścia w japońskie społeczeństwo.  

W roku 2010 zidentyfikowano 22 grupy bōryokudan działające w Japonii. Ciężko jest mi potwierdzić finalną liczbę członków organizacji, gdyż źródła podają bardzo rozbieżne ilości (28 200 - na koniec 2019 roku, a wcześniej nawet 60 000). W ostatnich lata ich ilość podobno znacznie spadła. Mimo to, Yakuza jest sześciokrotnie większa od włoskiej mafii i znacznie większa niż mafia w USA.

Największe gangi to: Yamaguchi-gumi, Sumiyoshi-kai, Inagawa-kai.

Pochodzenie członków ugrupowania

Historycznie - pewnie masz w głowie wizje mafii japońskiej, która wywodzi się bezpośrednio od walecznych i rycerskich Samurajów. Nic bardziej mylnego! Yakuza chce, aby właśnie w taki sposób ją postrzegano. Ich narracja mówi, że wywodzą się z XVII-wiecznych grup obrony cywilnej typu „Robin Hood”, którzy bohatersko chronili mieszkańców przed gangami rozbójników i łotrów - zwani byli machi-yakko. Mafiosi chcą być postrzegani jako podstawowa i życzliwa siła w tradycyjnym społeczeństwie japońskim. W rzeczywistości Yakuza pojawiła się w XVIII wieku i jej pierwszym członkom najbliżej do takich grup jak: tekiya (menadżerowie targowisk) i bakuto (hazardziści).

Jeśli spojrzymy na mafię pod kątem przynależących do niej osób oraz ich pochodzenia, to można zauważyć, że swój początek zawdzięcza małym grupom w ramach których gromadzili się przede wszystkim ci, którzy nie potrafili przystosować się do społeczeństwa, żyli na marginesie jako burakumin („nie-ludzie” - nie mieli wyboru odnośnie swojego życia, musieli wykonywać nieczyste zawody, takie jak ubój zwierząt, rzeź, garbowanie skór, wyroby skórzane, kopanie grobów i obróbka zwłok). Jednoczyli się przeciwko władzy. Dla przykładu, Yamaguchi-gumi, obecnie największy syndykat Yakuzy w Japonii, rozpoczął swoją działalność jako związek zawodowy robotników portowych w Kobe w 1915 roku.

Nazwa - 8-9-3

Termin Ya-Ku-Za - oznacza ułożenie cyfr 8-9-3 (fonetycznie wyraża się jako „ya-ku-za”). Jest to najgorsza możliwa kombinacja w japońskiej grze karcianej o nazwie Oicho-Kabu w którą gra się specjalnymi kartami kabufuda. Jest to gra podobna do amerykańskiego blackjacka.

Celem gry jest osiągniecie liczby 19 bez jej przekraczania. Dlatego też suma 8–9–3 to najgorsze możliwe rozdanie w tej grze. Bezwartościowe. Takim mianem określali się członkowie tej organizacji - ludźmi „bezwartościowymi”, odtrąconymi przez społeczeństwo.

Nawa wywodząca się od karcianej gry sugeruje również bezpośrednie koneksje tej grupy z hazardem.

Rozwój

Początkowo Yakuza działała na czarnym rynku jako stosunkowo mała i nieformalna mafia. W okresie powojennym, Japonia była zdewastowana. Jej główne miasta legły w gruzach, panowało ogromne bezrobocie, ludzie głodowali. Nie było także lokalnej policji, która została rozbrojona. Były to czasy w których czarne rynki zaczęły się mnożyć. Tym samym mafia zyskiwała na sile - również też fizycznej, gdyż dołączali do niej byli weterani wojenni, którzy szkoleni byli do stosowania przemocy. Policja nie miała innego wyjścia, jak pogodzić się z nową rzeczywistością. Po wojnie (lata 50. i 60.), Japońska gospodarka  zaczęła się odradzać. Yakuza wciąż czerpała z tego zyski - bardzo umocnili swoje siły podczas boomu gospodarczego, stając się jedną z najpotężniejszych zorganizowanych grup przestępczych na świecie.

Hierarchia - relacja oyabun vs. kobun

Podobnie jak w japońskiej, tradycyjnej rodzinie w organizacji Yakuzy należny szacunek oddawać trzeba starszym i bardziej doświadczonym osobom. Szef klanu to oyabun lub kumicho (ojciec). Zaraz pod nim w strukturze znajdują się „jego dzieci” - kobun, a wśród nich wyróżnić można jeszcze wakashu (młodzi) oraz kyodai (bracia).

Anton Kusters, Odo Yakuza Tokyo

Wszyscy członkowie powinni być lojalni wobec oyabuna. On w zamian za to chroni ich przed wszelkimi niebezpieczeństwami, służy radą i pomocą. Oyabun ma głównego doradcę, sztab adwokatów, księgowych, sekretarzy i innych doradców. Zastępcą Oyabuna jest Wakashu. Działa jako pośrednik - pilnuje, aby rozkazy szefa były realizowane. Często kontroluje własne podgrupy. Istnieje niezliczona liczba przypadków, w których członkowie idą do więzienia, a nawet oddają życie za przykładem swojego szefa. Jeśli podwładni nie wykonują rozkazów mogą spodziewać się surowych kar. Analogicznie - będąc posłusznymi, otrzymują awanse oraz nagrody finansowe.

Każdy nowo przyjęty do Yakuzy zaczyna od dołu drabiny w owej hierarchii. Ma nad sobą opiekuna, któremu winny jest lojalność (jednak nie bezwzględną, gdyż ta należna jest głowie rodziny). To od swojego opiekuna uczy się wszystkich zasad, po czym może awansować lub zostać ukarany, jeśli coś "przeskrobie".

Poza głównymi grupami Yakuzy, które działają na zasadzie lojalności,  funkcjonują również mniejsze zgromadzenia, które płacą miesięczne składki stowarzyszeniowe większym syndykatom.

Stosunki między członkami są bardzo silne -  zostają przypieczętowane podczas rytuału sakazuki.

Rytuały - sakazuki & yubitsume

Bardzo ważnym rytuałem, związanym z przyjęciem do danego klanu Yakuzy jest sakazuki. Tym słowem określane są ceremonialne czarki do picia sake i wokół nich zbudowana została ceremonia. Kobun i oyabun wymieniają się naczyniami wypełnionymi tym ryżowym alkoholem, co stanowi przyrzeczenie lojalności. Wydarzenie jest bardzo oficjalne, symboliczne i teatralne. Odbywa się w specjalnie przygotowanym pomieszczeniu i stanowi ważne przeżycie u każdego nowego członka Yakuzy.

Równie ważny jest yubitsume, czyli akt samodzielnej amputacji czubka małego palca na znak przeprosin lub jako kara za naruszenie kodeksu postępowania Yakuzy. Jeśli dana osoba ponownie zrobi coś godnego kary, musi jeszcze raz odciąć palec przy następnym stawie.

Dlaczego taki pomysł? Jest kilka wyjaśnień. Mi szczególnie zapadło w pamięci to, że akt ten służy, do tego, aby sprawca był bardziej zależny od swojego szefa, gdyż, nie mając w pełni sprawnych dłoni/palcy, nie będzie w stanie wystarczająco mocno chwycić katany lub broni.

Obecnie ten sposób karania nie jest aż tak popularny, gdyż współczesna Yakuzą woli pozostawać w cieniu i nie chce być rozpoznawalna za pośrednictwem takich niuansów... choć w Japonii bez problemu można dostać specjalne protezy imitujące zdrowy palec.

Ukrywane tatuaże - niczym złoty rolex

Temat chyba najbardziej powszechny w kontekście członków japońskiej mafii. Pisałam o tym szerzej również tutaj, dlatego nie będę się powtarzać. Pod szytymi na miarę garniturami, Yakuzi bardzo często ukrywają tradycyjne tatuaże wykonane niezwykle bolesną techniką irezumi (tradycyjny sposób tatuowania, wykonywany poprzez nakłuwanie/szturchanie i zapuszczanie farby pod skórą).

Co ciekawe, Yakuza tatuują się w dedykowanych im miejscach lub u określonych artystów do których dostać się można często tylko i wyłącznie z polecenia innego członka mafii. Wykonywanie tatuaży techniką irezumi, szczególnie tych pokrywających niemalże całe ciało, może trwać dziesiątki lat, a ich koszt bywa ogromny.

Tatuaże dla Yakuza są nie tylko przejawem męstwa, odwagi i siły, ale także bogactwa. Kolorowe dzieło na całym ciele, traktowane jest jak najdroższy rolex lub inny tego typu atrybut. Większość osób wybiera wzory osadzone w japońskiej mitologii i historii, takie jak: smoki, ryby koi (karpie), samurajowie czy gejsze. Każdy z nich ma osobne znaczenie. O tym jednak napiszę w najbliższym czasie. ;)

Kodeks - the way of the Yakuza

Na sam koniec podstawowej wiedzy, troszkę więcej o tak zwanym kodeksie etycznym Yakuzy - Ninkyodo. Zbór zasad jest tym, co miało odróżniać ugrupowanie od innych, bardziej brutalnych grup lub zakazać członkom udziałów w zwykłych, ulicznych przestępstwach (napady, kradzieże torebek). W jego ramach znajdują się między innymi zakazy używania lub sprzedaży narkotyków, kradzieży, napaści seksualnej, rabunku lub innych nieprzyzwoitych czynności. Wymuszenia i szantaż są poza listą reguł.

Członkowie mafii z pewnością rzadko decydują się na łamanie reguł związanych z lojalnością w ramach „rodziny”, gdyż mogą mieć pewność odwetu - czy to w więzieniu, czy poza nim. Mam jednak wrażenie, że od momentu pojawienia się w ramach grupy tematów narkotykowych, niektóre z ich zasad poszły w daleką odstawkę.

Kryminalna kartoteka japońskiej mafii

Ufff… napisałam już sporo, a przed nami jeszcze druga część w której skupiłam się przede wszystkim na zbrodniach i wykroczeniach, których dokonała Yakuza na przestrzeni wielu lat swojej działalności. Powyższe informacje są podstawową wiedzą na temat tego ugrupowania, które znaleźć możecie w wielu książkach, a także w Internecie.

Tematy zawarte poniżej, to bardziej moja selekcja sytuacji oraz przemyśleń w kontekście kryminalnej kartoteki japońskiej mafii. Większość z nich oczywiście nigdy oficjalnie nie została powiązana z Yakuzą, chociaż niemal każdy wiedział, jak się sprawy rzeczywiście mają. Obrazuje to również podejście japońskiej policji oraz rządu do funkcjonowania syndykatów.

Case #1: Sprawa japońskiego reżysera, Juzo Itami

Zbrodnie popełniane przez mafię na pewno nie są łatwe do wykrycia. Wiele z nich uznawanych jest po prostu za nieszczęśliwy wypadek lub samobójstwo… często podejrzenia, że nie było to targnięcie się na własne życie, a zabójstwo pojawiają się ze strony osób, które najlepiej znały „ofiarę”. Taka właśnie sytuacja miała miejsce w przypadku wybitnego, japońskiego reżysera, Juzo Itami.

Zaliczał się on do najbardziej cenionych filmowców w tym kraju. Zaczynał jako aktor, pracował również jako prezenter telewizyjny, eseista, bokser-amator, tłumacz powieści amerykańskich i grafik. Dopiero w wieku 50 lat postanowił zająć się reżyserią. Jego filmy miała z reguły satyryczny wydźwięk. Okrzyknięto je subtelnymi, wnikliwymi i zabawnymi.

Po sukcesie filmu „Tampopo” w 1985 roku, który jest opowieścią o młodej wdowie prowadzącej skromny ramen shop, Itami został okrzyknięty najbardziej ekscytującym i obiecującym japońskim reżyserem od czasów Akiry Kurosawy.

W późniejszych latach w efekcie swoich przygód z problemami podatkowymi (temat ten w okresie kryzysu gospodarczego w Japonii był mocno powiązany z mafią), Itami postanowił zająć się nieco poważniejszą tematyką. W swoich filmach nawiązywał często do problemu przestępczości i korupcji w kraju.

Film „Minbo no onna” z 1992 roku był satyrą, która wyśmiewała yakuzę. Gangsterzy zostali w nim przedstawieni jako zgraja przygłupich łobuzów, którzy dobrze się ubierają, chrząkają i spędzają czas w dużych grupach. W przedstawionej przez reżysera historii, mimo swoich machlojek, zostają finalnie przechytrzeni przez prawniczkę, którą zagrała jego żona, Nobuko Miyamoto (angażował ją właściwie w każdym filmie).

Yakuza nie była zadowolona z takiego przedstawienia. Po premierze filmu policja spodziewająca się działań odwetowych, co pół godziny patrolowała dom reżysera, doradzała mu również, co powinien zrobić, jeśli zostanie zaatakowany. Sam Itami pozostawał jednak obojętny na sytuacje. Przeliczył się, ponieważ w maju został faktycznie zaatakowany przez pięciu członków Yakuzy. Itami twierdził, że mogli go zabić, jednak w zamian za to pocięli mu twarz i ramię. Atak pozostawił na twarzy filmowca wielką bliznę, która stała się jego znakiem rozpoznawczym.

Po ataku nabrał jeszcze większej niechęci do japońskiej mafii. Mówił: „Fakt, że zostałem zaatakowany, dowodzi, że to, co przedstawiłem w moim filmie, było słuszne. Gdybym się mylił, nie zareagowaliby tak mocno. Wskazałem prawdę, a oni chcieli powstrzymać rozprzestrzenianie się tej informacji”. Reżyser stał się symbolem współczesnej Japonii, która nie akceptowała już Yakuzy jako niewzruszonej części społeczeństwa.

20 grudnia 1997 r. 64-letni reżyser został znaleziony martwy po skoku z ósmego piętra swojego budynku mieszkalnego. Orzeczono samobójstwo, jednak z historią tą wiąże się wiele tajemniczych i nigdy niewyjaśnionych aspektów, które wskazują co innego.

18 grudnia japoński tabloid „Flash Magazine” chciał opublikować artykuł o romansie, który rzekomo miał Itami z młodszą od siebie aktorką. Przed publikacją poproszono o komentarz podejrzanego. Reżyser, który również posiadał żonę-aktorkę, w notatce dostarczonej do redakcji magazynu, zaprzeczył wszystkiemu. Napisał również, że udowodni swoją niewinność, odbierając sobie życie.

Z tego właśnie powodu uznano, że dwa dni później Itami faktycznie targnął się na swoje życie. Jednak  jego rodzina oraz przyjaciele, będąc w szoku, nie dowierzali i pozostawali podejrzliwi. Przez całe życie reżyser kpił sobie z japońskich tradycji oraz wartości, a na sam koniec miałby popełnić samobójstwo dla zachowania swojego honoru?! To nie było w jego stylu.
Podejrzenie nr 1.

Wątpliwa i bardzo melodramatyczna okazała się również notatka pożegnalna („Jedynym sposobem udowodnienia mojej niewinności jest moja śmierć. Nie mogę znaleźć żadnego innego sposobu, aby udowodnić, że nie było niczego.”) - co ciekawe, nie napisana odręcznie, a wydrukowana z komputera. Podejrzenie nr 2.

Po śmierci Itamiego, jego żona została na wiele lat objęta policyjną ochroną, co było dość nietypową reakcją w przypadku samobójstwa. Podejrzenie nr 3.

W związku z powyższymi domysłami, powstała alternatywna teoria związana ze śmiercią reżysera - to Yakuza zamordowała Juzo. Policja oczywiście zbadała ten wątek, jednak ostatecznie zamknięto sprawę z orzeczeniem samobójstwa.

Po latach, Jake Adelstein, amerykański dziennikarz, który większość swojego zawodowego życia spędził w Japonii pracując nad tematami zbrodni, w swojej książce „Tokyo Vice” (w polskim przekładzie tytuł brzmi: „Człowiek Yakuzy - Sekrety japońskiego półświatka”) poruszył tą sprawę. Adelstein oparł swój reportaż na rozmowach z byłym yakuzą, Makoto Saigo, który kierował niegdyś 150 żołnierzami jako boss jednej z grup wchodzących w skład Inagawa-kai (trzeciej największej organizacji mafijnej w Japonii). Saigo powiedział, że to jeden z bossów, Tadamas Goto, jest odpowiedzialny za atak nożem, a później również śmierć Juzo Itamiego. Ludzie wysłani przez Goto, udali się do domu filmowca i zmusili go do wejścia na dach, przykładając mu pistolet do skroni. Dali mu wybór - jeśli skoczy, mógłby przeżyć, ale na pewno nie przeżyłby kuli w mózg, więc Itami skoczył. Adelstein powiedział również, że było to doskonałe morderstwo, gdyż policja nie była w stanie znaleźć jakichkolwiek poszlak prowadzących w stronę Yakuzy… nic nie wskazywało na to, że śmierć reżysera była czymś innym aniżeli samobójstwem.

Case #2: Korporacyjny, wyrafinowany szantaż sōkaiya i tamagotchi

Wiele źródeł dochodu Yakuzy pochodzi z konwencjonalnych mafijnych praktyk - handel narkotykami, prostytucja, hazard, wymuszanie haraczy. Bardziej wyszukanym i równie skutecznym jest także szantaż korporacyjny, nazywany sōkaiya.

Forma ta polega na zostaniu udziałowcem spółki notowanej na giełdzie poprzez zakup akcji, co daje prawo do udziału w dorocznych zgromadzeniach wspólników. Yakuzi, korzystając z tego prawa, grożą ujawnieniem poufnych informacji na temat praktyk, pracowników i finansów firmy.

Chociaż większość zagranicznych spółek notowanych na giełdzie jest zobowiązana do publikowania rocznych sprawozdań, japońskie prawo nie wymaga od firm wydawania takich raportów, ponieważ uważa się to za informacje przeznaczone wyłącznie dla większości udziałowców. Ten kruczek prawny został wykorzystany przez mafię - dowiadują się o wszelkich nieregularnych praktykach i następnie szantażują pozostałych członków. W Japonii wizerunkowa czystość i reputacja jest bardzo ceniona, dlatego firmy są w stanie zapłacić ogromne kwoty, aby ich złe praktyki nie wyszły na jaw.

Ciekawostką jest, że Yakuza często szantażuje wspólników z dużych firm w sposób „bardzo uprzejmy” i wyrafinowany, okrężna drogą, np. organizując wydarzenia sportowe (przykładowo: turniej golfa) oraz sprzedając na nie bilety za zawrotne sumy. Starają się unikać przemocy i siły. Wymuszają wpłacanie stałych składek , a ofiary ogarnięte strachem im płacą. W zamian otrzymują ochronę.

W przeszłości były również przypadki firm, które oparły się mafii. Jedną z nich, bardzo dobrze wszyscy znamy - Bandi, producent słynnych, cieszących się popularnością na całym świecie tamagotchi.

W okresie największej popularności „cyfrowych zwierzątek”, Yakuza zauważyła, że na ich odsprzedaży mogą uzyskać większy zysk niż z handlu narkotykami, a w przeciwieństwie do drągów, byłaby to działalność legalna. Zaczęli więc zwracać się do firmy z prośbą o bezpośrednie dostawy, pomijając zupełnie system dystrybucji. Firma nie wyrażała na to zgody i wielokrotnie grzecznie odmawiała. Yakuza rozpoczęła więc okrutne działania w kierunku jej przedstawicieli. Początkowo dzwonili do siedziby i rzucali okrutnymi pogróżkami. Następnie zaczęli bezpośrednio dręczyć pracowników, którzy otrzymywali groźby śmierci przeciwko sobie, a także swoim rodzinom.

Siedzibę producenta tamagotchi regularnie odwiedziło uyoku - skrajnie prawicowe ugrupowania, które często poruszają się po kraju samochodami, vanami z których za pomocą megafonów wygłaszają nacjonalistyczne slogany i hasła. Yakuza wykorzystała prawicowców, aby za pomocą swoich megafonów informowali, że firma Bandai korumpuje dzieci za pomocą tamagotchi oraz wstrzymuje dostawy gadżetów w celu pobudzenia popytu.

Sprawa ucichła, gdyż została odpowiednio wcześnie zgłoszona na policję oraz nagłośniona. Pracownicy firmy zostali jednak poproszeni o to, aby w miejscach publicznych nie pojawiali się z torbami lub innymi atrybutami, które mogłyby wskazywać na ich miejsce pracy.

Case #3: Działania pod przykrywką dobroczynności - Fukushima

Z tym, że do Yakuzy trafia spora część japońskiego budżetu na roboty publiczne, nikt raczej nie dyskutuje. Szczególnie, że osoby odpowiedzialne za machlojki często trafiają w stan oskarżenia, a następnie z jakiegoś powodu postępowania te bywają (tadam!) umarzane.

Przykładami publicznych działań, podczas których Yakuza zarobiła ogromne pieniądze są między innymi budowy dużych japońskich lotnisk, takich jak: Chubu Centrair w mieście Tokoname, czy Kansai International w Osace. Yakuza, przy współpracy z firmami budowlanymi, stała się jedynym dostawcą materiałów czy siły roboczej.

Podobna sytuacja miała miejsce w trudnym dla Japonii momencie - podczas wybuchu elektrowni jądrowej w Fukushimie do której doszło w 2011 roku w wyniku tsunami spowodowanego przez trzęsienie ziemi u wybrzeży regionu Tohoku.

W mediach pojawiło się wówczas sporo materiałów wychwalających Yakuzę, jako grupę, która zareagowała szybciej niż władze, wysyłając ciężarówki z jedzeniem, ciepłymi ubraniami i środkami toaletowymi. Zaoferowała również pomoc wielu poszkodowanym. I nie można odmówić im tego, że wykonali świetną robotę, jednak równie szybko  ujawniły się prawdziwe zamiary kryjące się za tak szybką reakcją, bo to właśnie Yakuza miała w przyszłości czerpać zyski z naprawiania szkód wyrządzonych tego feralnego 11 marca.

Bardzo szybko wyszło również na jaw, że japoński przemysł jądrowy od lat związany jest z tą grupą przestępczą. Sprawa przybrała na sile w momencie, gdy okazało się, że firma TEPCO, zajmująca się usuwaniem szkód w Fukushimie, zatrudnia do tego ludzi bezdomnych, biednych i żyjących na marginesie społeczeństwa. Po nitce do kłębka - wykryto koneksje firmy z jednym z największych syndykatów Yakuzy, Sumiyoshi-kai (住 吉 会), który działa w obrębie regionu Tohoku (elektrownia znajdowała się w na ich terytorium). Aresztowano bossa, Makoto Owadę, który przyznał, że już w 2007 roku wysyłał pracowników, w tym również członków Yakuzy, na place budowy elektrowni jądrowych w całej Japonii. Wówczas wybuchł skandal!

Yakuza, w związku z tą sytuacją, przedstawiła swoje stanowisko za pośrednictwem pytania skierowanego do ogółu - gdyby prac po wybuchu nie wykonali Ci biedni ludzie, to kto inny by to zrobił? Chwaliła również swoich pracowników, jako bohaterów po katastrofie. „Kiedy Fukushima topniała, wszyscy uciekali, a nasi ludzie zostali, aby zapobiec katastrofie. Nie jesteśmy złymi ludźmi.” - wypowiadał się wówczas jeden z niższych rangą członków mafii.

Nie chce zagłębiać się bardziej w tą historię... chodziło mi o sam kontekst. Działania pod przykrywką innych dużych firm, robienie sobie dobrego PR-u w sytuacjach kryzysogennych, co finalnie ma prowadzić do odwrócenia oczy ludzi, od faktycznego powodu (money, money, money) zaangażowania się w problem.

Tomahiko Suzuki, niezależny pisarz i fotograf, zajmujący się tematyką Yakuzy napisał w swojej książce „Fukushima Daiichi sennyūki (The Yakuza and Nuclear Power: An Undercover Report from Fukushima Daiichi)”: „Yakuza zapewnia siłę roboczą do pracy, której żaden rozsądny człowiek nie wykonałby, biorąc pod uwagę kiepskie warunki… Jedynym sposobem na wyciągnięcie yakuzy z biznesu energii atomowej jest prawdopodobnie zamknięcie wszystkich reaktorów, ale nawet wtedy, Yakuzi, jak bystre sępy, będą przez wiele lat żyli z prac porządkowych”.

Jak widzicie, pomimo, że Yakuza przez wiele lat przysparzała wiele przykrości i wywoływała wśród ludzi strach, nikt nie kwestionuje jej obecności. Nieszczególnie stara się również, aby zupełnie zniknęła.

Mimo, że Yakuza z roku na rok staję się coraz mniejsza, wciąż zajmuje pewną, ukrytą i szarą przestrzeń w społeczeństwie japońskim. Gangi prowadzą swoje interesy w przeznaczonych do tego budynkach, posiadają biura i wizytówki, a ich adresy wymieniane są na stronie internetowej Japońskiej Narodowej Agencji Policyjnej.

W 2011 roku robienie interesów z Yakuzą zostało zdelegalizowane, przez co funkcjonowanie w ramach mafii nie jest już tak łatwe i kolorowe jak to było w latach wcześniejszych. Być może właśnie to ma tak duży wpływ na kurczenie się gangów.

Nie zmienia to jednak faktu, że historia tej grupy i jej obecność nieodzownie kojarzy się w Krajem Kwitnącej Wiśni i prędzej czy później (z naciskiem na później!) musiałam się z nią lepiej zapoznać. :)

Podczas tworzenia treści posiłkowałam się różnorodnymi źródłami dostępnymi w Internecie - ogólne artykuły opisujące charakter yakuzy, min. ze strony patternz.jp, czy praca Edwarda F. Reilly’ego Jr. „Criminalizing Yakuza Membership: A Comparative Study of the Anti-Boryokudan Law”, opisy ich zbrodniczej działalności na podstawie materiałów w mediach, materiały dotyczące poszczególnych szantaży oraz researchowanie tematów sprzed kilku lat. Dodatkowo książka „Człowiek Yakuzy - Sekrety japońskiego półświatka”, Jake Adelstein. Polecam!