Z czym kojarzy Ci się Japonia? Jaka jest Twoja pierwsza myśl? Pewnie tuż za świątyniami czy bramami tori, masz w głowie obraz dziwacznie, kolorowo i odważnie ubranych ludzi oraz wystylizowane gyaru i lolity… Japonia, to dla mnie kraj niuansów w którym ludzie nie patrzą sobie w oczy, ale bardzo chętnie demonstrują swoją osobowość i głęboko ukryte przekonania i wartości za pośrednictwem wymyślnego stroju.

Wielu silnych graczy związanych ze światem mody ulicznej uważa, że japoński street style miał ogromny wpływ na ogólny rozwój tej gałęzi mody i że to właśnie w Japonii narodził się pomysł na współpracę między markami (zwane na początku „double labeled”, teraz „collaboration”). Wielu z nich, w latach 90-tych i początkach lat 2000, przyjeżdżało do Tokio w poszukiwaniu inspiracji, które później wykorzystywali przy tworzeniu własnych marek lub kolekcji.

Kiedy w Nowym Jorku panowała moda na Supreme czy Stussy, japońskie nastolatki szalały na punkcie produktów od A Bathing Ape, WTAPS czy UNDERCOVER. Chłonęły zachodnie trendy i łączyły je ze swoją rodzimą estetyką, co dawało niepowtarzalne efekty. Powstało wówczas wiele unikatowych marek, znanych i cenionych do dzisiaj.

W tym momencie wiele się zmieniło - subkultury, mające od zawsze ogromny wpływ na tworzenie się trendów, zanikają. Ponadto duża część marek „streetwearowych” stała się częścią ogromnych konglomeratów i grup, a szybka moda (w Japonii największe w tym sektorze jest UNIQLO) zdominowała rynek. Młodzi ludzie, zamiast się wyróżniać, zaczynają być swoimi klonami, a wyjątkowość manifestują na zasięgowych Instagramach (takimi samymi zdjęciami, w takich samych pozach, butach i bluzach... #sorrynotsorry). ;)

Chciałabym jednak zacząć od samego początku - przyjrzyjmy się początkom mody ulicznej w Kraju Kwitnącej Wiśni. Od czego się to wszystko zaczęło i kto jest pionierem w tej szalonej i kreatywnej grze.

O ile najbliższa jest mi moda, która rodziła się w bocznych uliczkach Ura-hara, nie mogę pominąć innych, równie ciekawych i w stu procentach japońskich subkultur, takich jak min.: gyaru (galerianki), czy cosplay, które także odegrały istotną rolę na japońskich ulicach. Niebawem pojawi się o tym całkowicie osobny wpis. :)

Jeśli dzielnice Tokio byłyby modowymi trendami, to ten najbardziej hot, nazywałby się Harajuku

To w Harajuku od samego początku kwitła moda. Do dzisiaj ten obszar nazywany jest modową mekką Tokio. Dzielnica mieści się tuż obok dużo większej i lepiej turystom znanej, Shibuya. Trudno uwierzyć, ale obszar Harajuku został właściwie całkowicie zniszczony podczas wielkiego nalotu na Tokio w czasie II Wojny Światowej (1945 r.). Po odbudowie, w okresie powojennym, dzielnica szybko stała się sławna ze względu na rozwijającą się tam świeżą kulturę i modę. Mimo okupacji amerykańskiej, młodzi Japończycy byli bardzo ciekawi oczywistych różnic kulturowych i pragnęli zachodnich dóbr. Inspirowali się USA. Bardzo modny i kopiowany był wówczas styl preppy - kojarzony często z amerykańskim collage’m i popularnymi w nim sportami (charakterystyczne dla niego elementy to koszulki polo, swetry, kamizelki, woskowane kurtki, marynarki i krata - ogólna elegancja, ale taka na luzie).

Raj dla pieszych - Hokoten

Dzielnica rozwijała się z biegiem lat. Moda kwitła. Ogromny wpływ na jej postępującą ewolucje i szybki rozkwit miało Hokousha Tengoku, w prostym tłumaczeniu „raj dla pieszych”. Termin ten opisuje przestrzeń w różnych dzielnicach Tokio, która w określone dni (najcześciej weekendowe) zostaje wykluczona z ruchu samochodowego. Ulice są wówczas odgrodzone, organizowane są różnego rodzaju festyny i targi. To właśnie w Harajuku, między 1977-1998 rokiem, znajdowało się najsławniejsze Hokoten. Wielu młodych ludzie przychodziło tam, aby manifestować swoją odmienność, styl i wartości. To tam powstało wiele subkultur, kształtowały się kreatywne idee oraz ruchy młodzieżowe.

W 1998 roku, z powodu protestów mieszkańców, ruch na uliczkach Harajuku przywrócono i życie tam wróciło do normalnej egzystencji, jednak cofnijmy się na chwilkę do początku lat 90-tych, kiedy to w bocznych uliczkach Harajuku, zwanych potocznie Ura-hara, młodzi ludzie prześcigali się w swojej oryginalności i stylu ubierania. Wówczas swoją działalność  rozpoczęli znani dzisiaj globalnie japońscy projektanci i designerzy, min. Jun Takahashi (założyciel UNDERCOVER - pisałam o nim tutaj), NIGO (twórca A Bathing Ape) czy Hiroshi Fujiwara, zwany ojcem chrzestnym japońskiego streetwearu (o którym już niebawem napiszę więcej).

Ura-Hara - moda przenosi się na ulicę

Ura-hara lub Ura-Harajuku, dosłownie oznacza „ukryte Harajuku”. Jeśli mielibyśmy dosłownie przetłumaczyć nazwę - URA () oznacza tyle co: tylny, boczny lub po prostu odwrotna strona. Sugeruje to nam, że w pełnej nazwie chodzi o tylne uliczki w dzielnicy mody. Najbardziej reprezentatywne arterie dla tego regionu to ulica Takeshitadori (nie znoszę jej - jest wiecznie zatłoczona, pełna młodzieży, kolorów, słodyczy i badziewnych gadżetów!) oraz Omotesando (tam znajdziecie najbardziej luksusowe marki). Mniejsze, odbijające od nich uliczki w których znajdowało się mnóstwo butików i niezależnych sklepików, tworzyły właśnie Ura-harę. Butiki te często prowadzone były przez młodych projektantów, którzy ukończyli szkoły artystyczne lub też samouków, designerów i artystów.  

Przyznam, że podczas pierwszej wizyty w Tokio nie miałam pojęcia o tej nazwie. Znałam co najwyżej Cat Street. Trafiłam tam przypadkiem, głownie z powodu butików streetwearowych brandów, które lubiłam i od razu polubiłam ten obszar (nie mogło być inaczej). Poza wzgórzami Omotesando, dawna Ura-hara jest moim ulubionym miejscem na Harajuku.

Interpretacja zachodnich trendów - początki

W latach 90-tych, na długo przez czasami Facebooka i Instagrama, życie i kultura związana ze streetwearem i szeroko pojętą uliczną modą, najmocniej rozwijała się właśnie w tym obszarze.  Jako, że Ura-hara była w centrum Hokoten, stanowiła idealne miejsce spotkań osób o podobnych poglądach, co pomogło społeczności i kulturze wokół nich rozwijać się naturalnie. Najprawdopodobniej niektóre z twoich ulubionych marek zaczynały swoją przygodę w tych ukrytych alejkach od posiadania małego sklepiku.

Wielu twórców odzieży czerpało inspiracje z Zachodu, wzorując się na stylu popularnym wówczas w USA czy Wielkiej Brytanii. Odtwarzano sylwetki charakterystyczne dla subkultury hip-hopowej, deskorolkowej, surfingowej lub punkowej - w zależności od upodobań twórcy, a także importowano odzież gigantów sportowych.

Wiele osób twierdzi, że second handy, takie jak A Store Robot czy Vintage King dały początek ruchowi kulturalnemu Ura-hary. Można było w nich znaleźć najlepszą selekcje zachodnich ubrań. Dzięki tym sklepom Japońska młodzież, poza elementami garderoby, dostała także nowe spojrzenie na niedostępne dla nich, obce kultury, a także ideały. To wystarczyło, aby pobudzić ich wyobraźnie i kreatywność. Wielu z nich samodzielnie przerabiało ubrania, stylizowało je lub szyło własne na wzór tych zachodnich.

To co bardzo istotne - nie było to zwykłe odtwarzanie krojów. Młodzi twórcy i projektanci chętnie dodawali swoją estetykę, która zakorzenione była w japońskiej tradycji lub po prostu ich wyobraźni. Dało to początek wielu ciekawym i unikalnym konceptom, takim jak choćby visvim (o którym pisałam tutaj), czy UNDERCOVER.

NIGDZIE bądź - NIGO i Jun Takahashi z UNDERCOVER

Na początku lat 90-tych z inicjatywy dwóch przyjaciół, Juna Takahashi i Tomoaki Nagao (NIGO), powstał sklep NOWHERE. Butik stał na uboczu, ukryty i niepozorny, nie zachęcał do wejścia, ale taki był zamysł od samego początku. Sama nazwa mówiła już bardzo wiele - jesteś NIGDZIE - NOWHERE. O sklepie wiedzieli Ci, którzy chcieli wiedzieć. ;) Odwiedzali go z konkretnych powodów. Po to, aby nabyć graficzne koszulki od zainspirowanego kulturą hip-hopową NIGO lub zupełnie przeciwstawnie - z myślą o punkowych, poprzekłuwanych ćwiekami i agrafkami, awangardowymi elementami od Juna.

Obaj twórcy są obecnie legendami japońskiej mody. NIGO, twórca marki A Bathing Ape, właśnie w NOWHERE, sprzedawał pierwsze koszulki z nadrukiem słynnej małpy. Jun Takahashi tam budował podwaliny dla imperium UNDERCOVER. Marka do dzisiaj ma swoje pokazy podczas paryskiego tygodnia mody, a wyżej w świecie mody zajść już chyba nie można…  

Hiroshi Fujiwara - ojciec chrzestny Harajuku

Bardzo ważną osobowością, właściwie pionierem w świecie ulicznej mody japońskiej był Hiroshi Fujiwara, zwany ojcem chrzestnym Harajuku. Hiroshi jest postacią dość wszechstronną, ciężko go jednoznacznie sklasyfikować. Od młodości zainspirowany był modą oraz muzyką, szczególnie punkiem z lat 70-tych. W latach 80-tych, kiedy zajmował się DJingiem, wyjechał do Londynu, a następnie Nowego Jorku, gdzie zapoznał się z twórcą między innymi, marki Stussy.

Fujiwara pokochał filozofie Shawna Stussy - nawiązania do surfingu, muzyki i deskorolki. W Japonii w tych czasach nie było czegoś takiego jak styl, moda budowana wokół konkretnego zagadnienia lub zainteresowania. Po powrocie z wyjazdu postanowił stworzyć coś na kształt Stussy oraz brytyjskiego, bmx-owego labelu Anarchic Adjustment. W ten sposób, w 1989 roku powstało GOODENOUGH, a Fujiwara wypracował nowy sposób tworzenia konceptów modowych - budowanie wokół nich historii, ideologii z którą młodzi ludzie chcieliby się utożsamiać. Hiroshi Fujiwara połączył siły z grafikiem o pseudonimie Sk8thing. To on tworzył unikatową oprawę graficzną kolekcji GOODENOUGH.

Fujiwara miał ogromny wkład w budowanie świata mody w Japonii - wspólnie z NIGO i Takahashi, był zaangażowany działalność sklepu NOWHERE, gdzie sprzedawał stworzone wspólnie z Junem, zainspirowane punkiem, produkty A.F.F.A (Anarchy Forever Forever Anarchy). Dużo by o nim mówić, dlatego niebawem osobny wpis o nim samym. :)

Ludzie z sąsiedztwa

Kolejnym ważnym twórcą z Ura-hara jest Shinsuke Takizawa, który zakochany był w stylu Americana, motocyklach, muzyce heavy-metalowej, co doprowadziło to do powstania również kultowej marki NEIGHBORHOOD. Japońska młodzież nie była do końca obyta z estetyką amerykańskiej odzieży roboczej, ani tym bardziej z głośną, ciężką i gitarową muzyką. Była to dla nich zupełna nowość, którą pokochali!

Sklep Takizawy do dzisiaj dumnie stoi w Harajuku, a z jego okien biją neony z napisami: THE FILTH & THE FURY. Wchodząc do niego po raz pierwszy miałam ciarki na całym ciele (ze szczęścia - zrozumieją pewnie nieliczni!).

Osoby, które miały ogromny wpływ na rozwój Ura-hara w latach 90-tych, o których nie mogę zapomnieć (nie będę się jednak rozpisywać, poświęcę wybranym niebawem osobne wpisy) to:

  • Tetsu Nishiyama (Tet), który w 1997 roku założył markę WTAPS. Od samego początku główną inspiracją był dla niego styl militarny. Produkty WTAPS wyróżniają się doskonałą jakością i przez bardzo długi czas ich zakup poza Japonią był praktycznie niemożliwy. Nadal dość ciężko je dostać.
  • Nobuhiko Kitamura stworzył sklep HYSTERIC GLAMOUR. Można było w nim nabyć wszystko co dotyczyło stylu zespołów rockowych i filmów z lat 70-tych.
  • Shinichiro Nakamura (lepiej znany jako Sk8thing), jest grafikiem i tworzy bardzo charakterystyczne printy na koszulki i nie tylko, między innymi dla takich marek jak: BAPE, HUMAN MADE czy Cav Empt.

Na pewno o kimś zapomniałam…. chociaż starałam się wymienić najważniejszych. Trzeba przyznać, że na japońską młodzież spłynął w latach 90-tych, istny wodospad różnorodnych stylów, pomysłów oraz idących za nimi filozofii z którymi mogli się utożsamiać.

Przepis na modowe szaleństwo: weź garść zachodnich trendów, dopraw je tradycją i swoją wyobraźnią, wymieszaj, pokaż młodym

Niekoniecznie dosłowna interpretacja zachodniego stylu ubierania się, a „przerobienie” go pod kątem japońskich gustów, z pewnością przyczyniła się do popularyzacji mody ulicznej. Osoby ubierające się na Ura-hara utożsamiały się z filozofią wielu projektantów lub twórców marek. Nosiły się pewnie, kolorowo i niestandardowo, co przyciągało spojrzenia.

Mniej więcej w tym czasie Shoichi Aoki rozpoczął swój projekt fotograficzny, który finalnie przełożył się na założenie kultowego dziś magazynu FRUiTS. Był to kolejny etap kreowania mocnego wizerunku japońskiej mody ulicznej. Media od zawsze budują status i reputacje marek - każdy wschodzący twórca pragnie być obecny w znanych tytułach, ponieważ to one w dużej mierze odpowiadają za rozprzestrzenianie się trendów i promocje nowości. Teraz jest jeszcze internet i obecni w nim ludzie (wiadomo!), ale media modowe wciąż pozostają mocne.  

FRUiTS - dokumentacja mody Harajuku

FRUiTS nieodzownie kojarzy się ze stylem ulicznym w Japonii. W 1997 roku, fotograf Shoichi Aoki założył ten kultowy magazyn, aby na jego łamach dokumentować niezwykły styl uliczny Harajuku. Na jego łamach przez dwie dekady obserwować można było najciekawsze i najbarwniejsze postaci przemierzające Tokio. Aoki fotografował różne subkultury - lolita, gyaru, decora, dolly kei czy właśnie ura-hara (odłamów jest mnóstwo!).

Domyślam się, że to właśnie takie postaci chcielibyście oglądać na Cat Street pierwszy raz jadąc do Japonii….  ale niestety, zawiedziecie się.

Na początku 2017 roku magazyn FRUiT, po 20 latach funkcjonowania i 233 wydaniach, został oficjalnie zamknięty. Powód: „brak modnych dzieciaków do fotografowania”. Aoki w jednym z wywiadów pokreślił, że z biegiem czasu miał coraz większe trudności ze znalezieniem ciekawie ubranych młodych ludzi, które spełniały standardy jego magazynu (do tego stopnia, że nie mógł skompletować odpowiedniej ilości fot na wydanie), stąd decyzja o zamknięciu FRUiTS.

Czy to koniec Ura-hara?

W pewnym momencie cały ruch wokół Ura-hara zaczął zanikać, a to, co było początkiem dla procesu kreatywnego, stało się biznesem napędzanym ekonomicznie. Jest przynajmniej kilka teorii na temat tego, dlatego bogata kultura „bocznych uliczek” oraz oryginalność ludzi na Harajuku wygasła.

Niektórzy twierdzą, że ten proces rozpoczął się w momencie sprzedaży imperium A Bathing Ape konglomeratowi z Hong Kongu w 2011 roku. Inni zamiany dopatrują się we wprowadzeniu komputerowego projektowania w modzie. Mówi się również, że to ekspansja UNIQLO ユニクロ (łeee!) oraz pojawienie się w Japonii sieciówek typu HM, TOPSHOP czy Forever 21 spowodowało zniszczenie mody ulicznej w Japonii - młodzi ludzie zaczęli chętniej wydawać pieniądze w tych sklepach przez co zatracili chęć zabawy modą. Nie wspierają już tak chętnie lokalnych brandów, za tym idzie również ujednolicenie ich stylu.

Jakość i wartości ponad hype

Rynek z pewnością się zmienił. Dawni twórcy i designerzy tworzący ruch Ura-hara chętnie wchodzą we współpracę, również z markami sieciowymi (biznes to biznes). Niezależnie od tego, czy oryginalny ruch został oficjalnie zakończony, czy też nie, japońska moda uliczna do dzisiaj bardzo wyróżnia się na tle świata i dla mnie od lat stanowi ogromną inspiracje.

Urok "japońskiej ulicy" oraz jej wartość, nie są definiowane, przez hype i niezdolność do zdobycia danego produktu (np. butów, po które miałabym stać 10 godzin w kolejce, czy klikać na 10 telefonów, aby je zakupić). Tam zawsze chodziło o jakość, często minimalizm i prostotę oraz niepowtarzalną estetykę.  

Kiedyś Japonia zwracała wzrok ku Zachodowi. Dzisiaj świat mody zwraca się ku Japonii, aby dostać dobry, jakościowy produkt, którego twórca zadbał o każdy szczegół, czy też stworzyć „gorącą współpracę” na którą rzucą się wszystkie dzieciaki (one w sumie rzucają się na każdą współpracę, but… you know what I mean).

I na sam koniec, bardzo ładne podsumowanie twórcy FRUiTS, z którym w 100% się zgadzam:

“Fashion is an act of self-expression, linked to the foundation of humanity. It is as important as art, music and literature. And when I say ‘fashion’ I don’t mean ‘fashion business.” – Soichi Aoki