Czy tatuaże faktycznie stanowią w Japonii temat tabu? Czy kojarzą się głównie z mafią (yakuzą)? I wreszcie… czy osoby z kolorowymi wzorami na ciele, jadąc tam powinny obawiać się ostracyzmu, krzywych spojrzeń i trzaskających przed nosem drzwi?

Postanowiłam ten temat nieco zgłębić, bo zawsze wywoływał dużą ilość pytań wprawiających mnie w konsternacje. Sama jestem wytatuowana i przed pierwszą wizytą w tym kraju, nieco doczytywałam na ten temat… jak się jednak później okazało, duża większość pojawiających się ostrzeżeń była zupełnie niepotrzebna i mam wrażenie, wyssana z palca. Autorzy internetowych „tatuażowych porad” przedstawiają z reguły bardzo skrajne ujęcia oraz postawy japończyków z którymi dość rzadko można spotkać się na żywo.

Co ciekawe, prześwietlając temat po raz kolejny w sieci, przed napisaniem tego artykułu, w większości natrafiałam na teksty, które były sprzeczne z moimi osobistymi odczuciami po pobytach w Japonii. To dało mi powód, aby zasięgnąć porady osoby, która ze światem tatuażu, na pewnym etapie swojego życia, stykała się tam na codzień. Mam tutaj na myśli Stasię Matsumoto - w sieci znaną jako @acchi_kocchi, obecnie właścicielkę sklepu @inkimono, który odwiedzić możecie w jednej z tokijskich dzielnic, Asakusa (znanej najbardziej za sprawą świątyni Sensō-ji). Stasia pracowała kiedyś w jednym ze studiów tatuażu w Tokio.

Sama nie mam zamiaru dawać tutaj porad, nic z tych rzeczy. ;) Chciałabym, abyście zrozumieli, choć w niewielkim stopniu skomplikowany stosunek Japończyków z tatuażami i sami wysnuli z tego wnioski.

Społeczeństwo w którym tatuaż = zło

Wiemy, że tatuaże zakorzenione są w kulturze Kraju Kwitnącej Wiśni od tysiącleci (jak opisywałam w poprzednim artykule). W sztuce tatuowania wyodrębnił się nawet japoński styl, cechujący się charakterystyczną kreską, motywami czy kolorystyką. Nie da się jednak ukryć, że sztuka pokrywania ciała wzorami, nieodzownie łączy się również z yakuzą, która szczególnie w latach 60-tych i 70-tych terroryzowała japońskie społeczeństwo. Dla mafii tatuaż jest synonimem męstwa, z kolei zwykłym obywatelom, wytatuowani yakuza kojarzą się głównie z niebezpieczeństwem, wymuszeniami, narkotykami i przemocą. Wychowując się w społeczeństwie w którym tatuaż równa się zło, a tabliczki z przekreśloną wytatuowaną postacią człowieka wiszą w większości łaźni, tradycyjnych restauracji i miejsc publicznych, można nabrać pewnych uprzedzeń.

Dorastając się w kulturze, która do tatuaży ma raczej negatywny stosunek, uwarunkowany historią o której pisałam wcześniej, oraz koneksją tatuaży z mafią, Japończycy wolą „pozostać czyści” lub „skrywają się w cieniu”. Taka już ich natura - rzadko łamią utarte schematy, a jeśli już to robią, to w taki sposób, aby nie narażać się publicznie. Ukrywają więc swoje tatuaże pod warstwami ubrań.

Na japońskich ulicach, trudno dostrzec więc ludzi, którzy faktycznie prezentowaliby te piękne obrazki na swoim ciele. Trudno wypatrzeć, ale nie oznacza to, że Japończycy tatuaży nie robią. Tatuują się! Najlepsze studia i artyści posiadają długie listy z zapisami (jak u nas!). Japończycy do tatuowania wybierają jednak takie miejsca na ciele, które są łatwe do zakrycia. Nie tatuują dłoni, szyi, stóp (zasada!). Jeśli będą chcieli to schować, zawsze będą mogli to zrobić.

„Myślę, że wiele osób w Japonii ma jakieś tatuaże, ale to są małe tatuaże, bardzo łatwe do ukrycia. Najbardziej popularnym miejscem są żebra, a u kobiet również miejsca pod biustem. Wiele osób decyduje się również tatuować motywy mocno nawiązujące do prywatnych przeżyć, dlatego też nie chcą się tym dzielić ze światem, wolą zachować to dla siebie” - mówi Stasia.    

Dodatkowy powód, jaki znalazłyśmy, to ceniona przez Japończyków estetyka (yugen - tajemna głębia) wywodząca się kilkaset lat wstecz, związana również z kimono. Mówi ona, że to co jest ukryte, jest bardziej tajemnicze i po prostu fajniejsze. Tajemnica, którą pielęgnuje się dla samego siebie.

Szara strefa

Tatuowanie nie jest w Japonii nielegalne! Surowo traktowany jest natomiast piercing, który uważany jest za zabieg medyczny. Wszystko co związane z przekłuwaniem skóry na wylot, nakłuwaniem jej, nacięciem, przebijaniem jest zabronione. Japończycy z reguły robią piercing (również w miejscach ukrytych typu język, sutki) w szpitalach u pielęgniarek.

„Na ulicach Tokio, Osaki czy Kioto widoczne są szyldy wielu studiów tatuażu. Dla przykładu, w samym tokijskim Shinjuku (dość spora i w godzinach szczytu najludniejsza dzielnica) nie ma ani jednego studia z piercingiem.” - mówi Stasia.

Dlaczego o tym piszę? Otóż w 2015 roku w mediach (nie tylko w Japonii) zawrzało za sprawą niejakiego Taiki Masudy, tatuatora z Osaki, który został aresztowany w swoim studiu, rzekomo z powodu braku licencji medycznej na wykonywanie tatuaży (które podciągnięto, podobnie jak piercing, pod zabiegi medyczne). Mówiło się, że japońska policja robi nagonki na tatuatorów, którzy w większości nie mają prawa wykonywać swojego zawodu. Powstało nawet ugrupowanie Save Tattooing in Japan, które protestowało, zbierało podpisy pod petycje itd, itp. Z tego też powodu w internecie sporo jest dramatycznych artykułów i nagrań, które mocno przekłamują faktyczny status jakim cieszy się tatuaż w Japonii.

Okazuje się, że Masuda aresztowany został z nieco innych powodów (łamiąc, dość restrykcyjne w Japonii prawo farmaceutyczne), a jego linia obrony (uderzająca we władze i policje, które rzekomo uwzięły się na tatuatorów) nikomu nie była na rękę. Tatuaż jest bowiem w szarej strefie, ale nie jest zakazany - ludzie bez problemu, tak jak w naszym kraju, mogą z ulicy wejść do studia i zapisać się na listę oczekujących.

Tatuaże w miejscach publicznych - czy mnie wpuszczą?!

Z reguły nie ma z tym problemu. Serio! Wszystko zależy od Twojej postawy i zachowania. W niektórych miejscach (plaże, onseny, łaźnie publiczne) faktycznie spotkać się można z tabliczkami na których widnieje przekreślony wizerunek wytatuowanego człowieka. W przeszłości było to stosowane przez właścicieli tych miejsc głównie z uwagi na yakuza. Woleli oni w taki sposób zasygnalizować swoją niechęć do mafii. Nie mogli tego napisać wprost.

Dla Japończyków najważniejszy jest komfort publiczny. Szczególnie wtedy, gdy w danej przestrzeni przebywają dzieci. Przykładem miejsca w którym mocno egzekwują i selekcjonują ludzi na podstawie posiadanych tatuaży jest instytucja Super Sento. Miejsce rozrywkowe w którym znaleźć można min.: strefy z masażem, relaksacyjne, miejsca zabaw dla dzieci. Problematyczne może być również wejście do tradycyjnej, lokalnej restauracji, szczególnie jeśli większość Klientów to starsi ludzie. Japończycy dbają o komfort innych, raczej poproszą osobę z tatuażami, aby wyszła z danego lokalu, niż będą akceptować fakt, że inni ludzie tam obecni mieliby się czuć źle. Ważniejszy jest dla nich komfort większości!

Wytatuowana Stasia regularnie chodzi na siłownię. Trafiła do filii, która dedykowana jest starszym kobietom (sama do nich się jeszcze nie zalicza!, ale z powodu wygody, wybrała właśnie to miejsce). Mając na uwadze to, kogo będzie tam spotykać, zapytała obsługę, czy powinna nosić dłuższe rękawy, aby nikogo nie urazić, nie przeszkadzać i nie wzbudzać skrajnych emocji. Panie z obsługi grzecznie odpowiedziały, że jeśli nie będzie to dla niej problematyczne, to dla komfortu publicznego, byłoby świetnie, gdyby zakrywała swoje tatuaże, wybierała koszulki z dłuższym rękawem. Ona to rozumie i nie ma z tym najmniejszego problemu… to zdrowe podejście, bo jeśli wchodzisz w jakieś społeczeństwo z utartymi, twardymi zasadami, warto je wcześniej poznać i na miejscu ich przestrzegać. Chodzi przecież również o swój własny komfort. Po co na siłę szukać problemów i walczyć z czymś co ma tak rozbudowane korzenie?

Stasia z reguły przy pierwszym kontakcie z nową poznaną osobą, nie pokazuje swoim tatuaży. Nie chce być przez nie definiowana (a w miejscu z taką historią tatuażu, nie jest o to trudno). Z czasem się odkrywa i z reguły wzbudza to ciekawość oraz wywołuje wiele pytań, ale na tym etapie znajomości nie jest to podszyte podejrzliwością i niechęcią.

Stasia, podobnie zresztą jak ja, uważa, że trzeba poznać i zrozumieć powody dla których mieszkańcy Japonii mogą mieć negatywne skojarzenia z kolorowaniem skóry. Należy być wyrozumiałym, poznać historię i nie nastawiać się od razu negatywnie i wojowniczo.


Zarys historyczny wam już zrobiłam w poprzednim artykule. Polecam się zapoznać i spojrzeć na ten temat z ich perspektywy, nie nastawiać się bojowo i czasami opuścić rękawy lub po prostu się zakryć (do meczetu również nie wypada wchodzić w negliżu!). ;) Nasza kultura jest odmienna, może bardziej otwarta i tolerancyjna na tatuaż niż ta japońska, chociaż w wielu aspektach dostrzegam podobieństwa. Ile razy usłyszałeś: taki ładny/a, a tak się oszpecił/a, przecież nie będziesz mógł krwi oddawać, jak Ty będziesz wyglądać na starość, kryminalista! Tam jest pod tym względem naprawdę podobnie.